„W moim domu nie ma kar. Nie ma też nagród, bo nagroda jest dla mnie innym rodzajem kary, ale o tym innym razem. W moim domu jest pełna akceptacja dla mojego dziecka. Co nie jest równoznaczne z „bezstresowym wychowaniem”. Kiedy moje dziecko spotyka się z jakąś trudnością, bądź kiedy zachowuje się w „trudny sposób”, staram się odczytać jego potrzebę i wesprzeć je w zaspokajaniu jej. Szukam drogi współpracy między sobą a dzieckiem i mimo iż moje dziecko jeszcze nie mówi, najczęściej udaje nam się ją wspólnie wypracować. Bez terroryzmu, z szacunkiem i miłością. To nie oznacza, że w moim domu nie ma granic i panuje istna samowolka. Po prostu wierzę w to, że moje dziecko to człowiek, nie terrorysta i że ma prawo do własnych uczuć, które demonstruje w taki sposób, w jaki potrafi. Nawet, jeśli na coś w danym momencie się nie godzę. Wierzę, że rodzice, którzy okazują sowim dzieciom szacunek, otrzymują od nich to samo w zamian.”
http://justynaurbaniak.natemat.pl/75003,rodzicielstwo-oparte-na-szacunku-nie-kontroli-i-strachu