Na lotnisku, z głośników ktoś kogoś ponagla.
Gabi, z wielkim przejęciem w oczach:
– mamo czy to Pan Bóg?
W samolocie. Gabi wygląda za okno, jest ciemno, widać tylko migające na skrzydle światło. – mamo dlaczego stoimy?
Delikatnie mówiąc nie jestem fanką latania, podobnie jak ciocia Honorata, która ze swoimi dziećmi siedziała rząd przed nami. Wracamy do domu. Samolot startuje. Mocno kiwa się na boki. Honorata szuka w moich oczach potwierdzenia, że tak ma być, ja wierzę, że tak ma być. Obie jesteśmy sztywne ze strachu. Gabi zaczyna entuzjastycznie i głośno wołać, pokazując w niebo: – babcia Jasia, babcia Jasia, już lecimy. W tym momencie z siedzenia podrywa się Mikołaj (syn Honoraty i Kowala) i zaczyna wołać: kochany dziadek Adam, dziadziuś, wyciągając ręce ku niebu.
Z Honoratą wymieniamy zmieszany i wystraszony wzrok. Babcia Jasia i dziadek Adam odeszli kilka lat temu…