Poniedziałek. Drugi tydzień szkoły. Za oknem deszcz i wiatr.
Jednym słowem typowe polskie lato na finiszu.
Dzieci, które jeszcze kilka dni temu zrywały się skoro świt gotowe do podboju świata, emanując kosmiczną energią, która wypełniała je aż do zmroku, teraz niczym zombi, po zwleczeniu się z łóżek, doczołgują się do kanapy i tam tracąc władzę w nogach i rękach opadają bezwładnie.
Rodzice pełni zrozumienia, wiedząc, że życie drugoklasisty i zerówkowicza do łatwych nie należy, starają się w owe traumatyczne poranki tchnąć optymizm i radość.
I tak, tata podskakując w stronę kanapy woła:
– Dzień dobry paniom, tu serwis ubraniowy, czego sobie panie życzą?
Na to Kasia, półprzytomna, owinięta po szyję kocem odpowiada:
– Dziękuję, ale ja nie zamawiałam.
I tak oto w ten ponury poniedziałkowy poranek powróciło wspomnienie: https://www.youtube.com/watch?v=pXvEd_i8094