Gabi potrafi świętego wyprowadzić z równowagi, a ja święta nie jestem, więc dziś – po trzecim rozebraniu się przez nią niemal do naga, w momencie, gdy właśnie wychodziliśmy z domu – krzyknęłam i zostawiłam ją siedzącą i płaczącą na podłodze w łazience. Gdy szłam do kuchni, niezbyt dumna z tego, że dałam się ponieść emocjom, minęła mnie Kasia z wymowną miną. Poszła do łazienki, przytuliła siostrę, wzięła ją za rękę i idąc do kuchni powiedziała, nie płacz dzidziu, mama jest głupia!
Co prawda to prawda, niestety!