Doskonale wiemy, czym wybrukowane jest piekło, mimo to, każdego dnia dokładamy własną cegiełkę. Jakim cudem – spytacie? Używając zwrotów, które mimo rosnącej świadomości rodziców, nadal nie wypały „z obiegu”. Intencje wypowiadającego, zawsze są dobre. Skutki – odwrotne do zamierzonych.
O jakich zwrotach mowa?
1. Zaraz rozlejesz!
Szklanka wody w dłoniach kilkulatka. Malec próbuje przenieść ją z kuchennego blatu na stół. Skupia całą uwagę na trzymanym w rączce naczyniu. Wzrok wbity w falującą przy każdym kroku taflę wody. Maleńkie kroczki… jeszcze kawałek… nagle:
– zaraz wylejesz!- nierzadko wypowiedziane pospiesznym, lekko podniesionym tonem. To nie może być pomocne. Zastanówmy się, czy chcielibyśmy takich „rad” podczas wykonywania ryzykownych i trudnych czynności. Jeśli nie wystraszymy dziecka samym tonem wypowiedzi, to przynajmniej damy do zrozumienia, czego od niego oczekujemy. Tak, „zaraz wylejesz”, to stwierdzenie. Nie zdziwmy się, jeśli dziecko, które często to słyszy, będzie rozlewało częściej, niż maluchy, które słyszą słowa poparcia.
Co zamiast?
W przypadku starszego dziecka? Nic. Żadne dziecko, ani żaden dorosły nie rozlewa celowo zupy, wody, nie upuszcza specjalnie talerza z obiadem. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Ba, bywa, że w okresie dorastania dzieci przeistaczają się w totalne „niezdary” i żadne- „zaraz upuścisz” tego nie zmieni.
W przypadku malca, który dopiero się uczy? To wbrew pozorom trudne zadanie. Cierpliwość i słowa poparcia zdziałają więcej dobrego niż opisywana „przestroga”. Dajmy dziecku skupić się na wykonywanej czynności, wszelkie „ostrożnie” i „pomału” powiedzmy wcześniej, nie rozpraszajmy w trakcie. Pochwalmy za sukces. I w żadnym razie nie gańmy za porażkę. „ To trudne, ale następnym razem ci się uda” brzmi zdecydowanie lepiej, niż „ a nie mówiłam?”. A poza tym, czy nam, dorosłym się to nie zdarza?
2. Nie przewróć się!
„Nie przewróć się” funkcjonuje zamiennie z „ nie biegaj tak, bo się przewrócisz” ewentualnie z „ przewrócisz się”. Krzyczą tak mamy, które z przerażaniem patrzą na harce swoich pociech. Mają jak najlepsze intencje- uchronić dziecko przed upadkiem, bólem. Pytanie tylko, czy „nie przewróć się”, jest w stanie udaremnić ewentualne potknięcie? W żadnym razie. Mało, że nie udaremni- może je sprowokować. Tak jak „zaraz rozlejesz” odbiera bowiem pewność siebie.
Co zamiast?
Pozwól dziecku się przewrócić. Opanowanie tej sztuki paradoksalnie sprawi, że malec będzie bezpieczniejszy. Wybieraj do zabawy miejsca bezpieczne – tak, aby maluch nie nabawił się poważnej kontuzji. I nie „kracz”. Dziecko wierzy rodzicom, jeśli mówią „przewrócisz się”, to znaczy, że tak ma być.
3. Nie popisuj się!
Kiedy dwu, trzylatek na widok gości recytuje wierszyki, śpiewa piosenki lub wygłupia się, wszyscy są zachwyceni. A co z siedmio-ośmiolatkiem? Kiedy ten, chcąc zwrócić na siebie uwagę zaczyna zachowywać się niestosownie lub jest męczący, pada: „dobrze, już się nie popisuj”. Upokarzające, przykre, lekceważące. W założeniu, ma pozwolić na uniknięcie „kompromitacji”, w rezultacie zawstydza dziecko. Pokazuje, że nie traktujemy go poważnie.
Co zamiast?
Bez zwracania powszechnej uwagi odciągnijmy dziecko na bok. Wytłumaczmy, dlaczego jego zachowanie jest niestosowne, poprośmy o zmianę. Bez zawstydzania przed gośćmi.
4. A Jasio tak ładnie zjadł… .
Wszystkie porównania bolą. Żadne nie pomaga. Dziecko nie polubi szpinaku, tylko dlatego, że lubi go ktoś inny. Mało tego, słysząc porównanie na swoją niekorzyść, zacznie się buntować, ewentualnie pomyśli, że mama woli kogoś innego. A chodzi przecież o to, aby zjadło zdrowy posiłek!
Co zamiast?
Zaangażuj dziecko do przygotowania posiłku- większe prawdopodobieństwo, że zechce spróbować, jeśli będzie miało wkład w gotowanie.
5. Nie, bo nie!
„Nie, bo nie”, ewentualnie „nie zrozumiesz, jesteś za mały”. Krótkie zdania, które ucinają dalszą dyskusję. Jeśli celem rodzica jest zapewnienie sobie spokoju, możliwe, że pomagają. Jeśli natomiast chodzi o to, aby dziecko nie poruszało lub nie głowiło się nad danym tematem- fiasko! To, na co „jest za małe” (czyli coś dla dorosłych), to najbardziej intrygująca sprawa! Taka odpowiedź nie tylko nie odstręczy dziecka od tematu, o którym mowa, ale dodatkowi sprawi, że będzie ono czuło się lekceważone przez rodzica, traktowane „nie poważnie”.
Co zamiast?
Rozmowa, cierpliwość i tłumaczenie. Dziecko na każdym etapie rozwoju rozumie więcej, niż wyobrażają sobie dorośli. Dostosuj tłumaczenie do wieku dziecka – nawet jeśli nie osiągniecie konsensusu, pokaż, że traktujesz go jako partnera w dyskusji, nie niższą formę życia, której nie trzeba się tłumaczyć, bo i tak nie zrozumie. Takie traktowanie jest obraźliwe. Dla każdego, bez względu na wiek.
źródło: http://www.sosrodzice.pl/