Nasz domek płynie z nami

Jak opisać wspaniałe wakacje z dziećmi? Od czego zacząć? Od przygotowań, obaw rodziny, pytań pań z przedszkola, naszych wątpliwości, ekscytacji dzieci czy może opisu wszystkiego po kolei?

A przecież był to tylko tydzień i pływaliśmy tylko po osłoniętych wodach. Nie przepłynęliśmy Atlantyku, o Bałtyku nie wspominając. Nie było ekstremalnie, choć zapewne wiele osób tak odbierało nasz pomysł na wakacje. Pomysł tak oczywisty i nie dziwiący nikogo w Szwecji. W krajach skandynawskich większość ludzi żegluje z dziećmi lub z psami. Nikt nie patrzy z zaciekawieniem na dzieciaki w kamizelkach na pokładzie. Tam to jest normalne.
Nasze rodziny, odkąd zapowiedzieliśmy, że chcemy pokazać dziewczynom, to co kochamy, postrzegały nas jako nieodpowiedzialnych egoistów. To trochę tak jak z tymi rodzicami, co zabierają dzieci w góry lub z ojcem, który biwak z synem przypłacił aresztem. Niby podziwiamy rodziców podróżujących z dziećmi, ale z niewiadomych mi przyczyn także ich oceniamy. Nie zawsze pozytywnie.
IMG_3814IMG_3820IMG_3856

Oczywiście i my byliśmy pełni obaw. Tylko głupiec się nie boi. Chyba. Ale wiedzieliśmy też, że przy zachowaniu podstawowych zasad będzie bezpiecznie. Tak jak w każdej dziedzinie życia.

Pierwsza noc i ulewa mocząca większość naszych rzeczy. Słowa Gabi, gdy zobaczyła jacht: – ja nie chcę tu być. Ja chcę do domu. My, w pośpiechu szukający lotów powrotnych.

Na szczęście, choć to brzmi banalnie, po deszczu wyszło słońce. Wypłynęliśmy ze Sztokholmu, a w oczach naszych dziewczyn pojawił się błysk. Błysk szczęścia.

IMG_3923

SAMSUNG CAMERA PICTURES

IMG_3978

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Ten tydzień był niesamowity. Uczucia jakie w rodzicach budzą szczęśliwe dzieci są trudne do opisania. Nawet teraz się uśmiecham, próbując opisać ten rejs. Dla naszych dzieci wszystko było nowe, ale też zadziwiająco naturalne. Nie pojawiały się pytania, a dlaczego, a kiedy, a po co? Zaakceptowały nową rzeczywistość z olbrzymią łatwością. Ot tak po prostu. Kąpiel na jachcie lub pod wspólnymi prysznicami w marinach, toaletę z pompką, spanie w kabinie, kamizelki ratunkowe, zasady panujące na jachcie, bark telewizora. Nie było problemów z tym, czego ja obawiałam się najbardziej, z życiem na małej przestrzeni, z nudą, brakiem zabawek, atrakcji. Okazało się , że kilka blaszanych samochodzików, kolorowanki i lekko rozkompletowana gra memo wystarczyły. Nie potrzebowały niczego więcej. Dwa odcinki kucyków na tablecie, oglądane na przemian jako dobranocka nie stanowiły dla nich większego problemu. Mieliśmy tydzień tylko dla siebie. Cali my dla dzieci, bez komputerów, telefonów, pracy i zbędnych obowiązków. Nasza uwaga została doceniona i zamieniona w uśmiechnięte buzie dziewczyn. Ich ogromny optymizm był dla nas zastrzykiem energii. Takie rodzinne perpetuum mobile 🙂

SAMSUNG CAMERA PICTURESSAMSUNG CAMERA PICTURES

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Gdy dopłynęliśmy do pierwszego portu, Gabi zeszła do kabiny i radością stwierdziła:
– ojejciuśku, nasz domek płynął z nami. Jej radość była naprawdę duża. Nasz dom jest tam, gdzie ludzie, których kochamy. Jacht stał się więc naszym domem. W głowach podekscytowanych entuzjazmem dzieci rodziców zaczęły kiełkować marzenia o dalszych wyprawach na własnej łódce.
Oczami wyobraźni widziałam już kolor poduszek i zasłonek w oknach.
Trzeciego dnia rano, Kasia wyszła na pokład rozejrzała się dookoła i oznajmiła: – ale tu nudy, tato płyńmy. Popłynęliśmy więc. I przepłynęliśmy więcej niż planowaliśmy. Średnio każdego dnia na wodzie spędzaliśmy około 6 godzin. Wspaniałych godzin. Kasia, która jeszcze przed wyjazdem zapowiedziała w przedszkolu, że tata nauczy ją kierować statkiem, dumnie sterowała jachtem instruowana przez równie dumnego ojca. Mówiła: – mamo, patrz, takie małe dziecko, a samo prowadzi. Gabi, jako że nigdy nie pozostaje w tyle, również stała za sterem naszej Bavarii, pokrzykując groźnie Aj Aj!

Podczas tygodniowego rejsu, który rozpoczęliśmy i zakończyliśmy w Sztokholmie odwiedziliśmy Gustavsberg. Małe portowe miasteczko, gdzie cumowaliśmy tuż przy kawiarni, a tak naprawdę cumowaliśmy do kawiarni. Prosto z jachtu mogliśmy kupować dzieciom lody, co zostało skrupulatnie wykorzystane. Obok nas stali Szwedzi z dwójką dzieci i psem, z czego jedna z pociech miała nie więcej niż kilka miesięcy. W Vaxholm, znaleźliśmy plac zabaw, który pozwolił na wytracenie nadmiaru energii naszych dzieci. Na Grindę trafiliśmy przypadkowo i mocno nas zaskoczyła. W marinie było gwarno jak na Mazurach. Ludzie grillowali, pływali wpław, piknikowali. Wyspa ta znajduję się w odległości godziny promem od Sztokholmu, co sprawia, że całe rodziny przypływają by spędzić tam wolny dzień. Długi spacer po wyspie, która obfituje w ścieżki edukacyjne, pobudzające wyobraźnię dzieci, sprawił, że dziewczyny zasnęły jeszcze szybciej niż zwykle. W Baso staliśmy w miejscowym jachtklubie. Było tam cicho i spokojne, a na obiecane wcześniej lody musieliśmy wybrać się na kilkukilometrowy spacer do miasteczka. Niedaleko mariny była niewielka piaszczysta plaża. Spędziliśmy tam kilka godzin budując zamek z piasku oraz z podziwem obserwując młodszych i starszych Szwedów kąpiących się w lodowatej dla nas wodzie. Na koniec odwiedziliśmy maleńką wyspę Fjäderholmarna, którą bez większego wysiłku można obejść w 30 minut. Wieczorem, wraz z ostatnim promem odpłynęli niemal wszyscy pracownicy wyspy, sprawiając, że poczuliśmy się dziwnie i jednocześnie wyjątkowo. Poza nami został tylko jeden jacht, także z czteroosobową rodziną i dwóch pracowników wyspy.
Ostatniego dnia przepłynęliśmy do Sztokholmu, gdzie spędziliśmy miło czas w Akwarium i w parku rozrywki Tivoli. Pierwszego dnia w stolicy Szwecji odwiedziliśmy muzeum Vasa, znajdujący się tam statek zrobił niesamowite wrażenie na Kasi, Gabi zmęczona wrażeniami całego dnia wizytę w muzeum przespała.

Kilka dni po powrocie Kasia powiedziała: – wiesz mamo, ja lubię poznawać nowe rzeczy i nowe miejsca. To jest dla mnie ciekawe. Te słowa potwierdzają, że warto pokazywać dzieciom pasję rodziców, że warto zaufać swoim dzieciom i pozwolić im doświadczać, odczuwać, poznawać. Wtedy żadna zabawka, żadna bajka nie będą atrakcyjniejsze niż chwile spędzone z rodzicami na robieniu tego co lubimy.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s