Jako mama wzruszam się bardzo często, znacznie częściej niż wcześniej.
Moja wrażliwość mierzona skalą 1-10, przed dziećmi była maksymalnie czwórką, teraz jest mocną dziesiątką.
Wczoraj wzruszenie zafundowała mi Kasia. Po zajęciach Tygrysów, ubierała się w szatni. Obok niej Krzyś zakładał buty. Na sznurowadłach zrobił się mu supeł.
– Krzysiu potrzebujesz pomocy? Zapytała Kasia. Krzyś powiedział, że tak, potrzebuje.
Kasia ukucnęła i zaczęła rozwiązywać zaplątane sznurowadła.
-Wiesz Krzysiu, bo ja mam taki sposób, zaraz Ci pokażę. O tu tak, a to tak i już. Proszę. Gotowe.
– Dziękuję Kasiu.
Stałam metr od nich. Wzruszona na 10.