Koronawirus jest medialny, budzi lęk.
Jest blisko.
Działa na naszą wyobraźnię.
Mimowolnie przed oczami stają nam sceny z filmów katastroficznych.
Internet jest przesycony informacjami i aktualnymi interaktywnymi mapkami.
Rządy państw mobilizują się by nie zaliczyć wtopy.
Każdy kilka razy dziennie sprawdza najnowsze doniesienia.
Jesteśmy na bieżąco. Kto, gdzie, w jakim wieku, kiedy. Wiemy wszystko.
A tymczasem, gdzieś pomiędzy Turcją a Grecją trwa koniec świata.
Trwa apokalipsa człowieczeństwa, o której świat milczy.
W Grecji straż przybrzeżna strzela do pontonów z ludźmi. Do rodzin uciekających przed wojną. Próbuje je zatopić. Tonących odpychają kijem, by w odruchu ratowania życia, nie łapali się pontonu. Ale cicho, to nie jest ważne.
Przecież to nie ludzie, przecież to muzułmanie, oni nie czują bólu, nie cierpią, nie odczuwają emocji. Ich dzieci nie są takie jak nasze.
Ciiii, my mamy koronawirusa, zabrakło płynu do dezynfekcji rąk, makaron znika z półek, a linie lotnicze zawieszają loty.
Nie patrzmy w tamtą stronę, to może problem zniknie.
Przecież mamy koronawirusa.
Nie możemy zająć się wszystkim na raz. Mamy swoje problemy.
Cicho Cicho.
Cicho…
