Usłyszałam konkretne łup, takie, którego rodzice wolą nie słyszeć, a jak usłyszą, to zamierają na sekund kilka. Gdy zlokalizowałam łup, zobaczyłam, że w miejscu, gdzie przed chwilą siedziała Kasia, Kasi nie ma. Zanim jednak zdążyłam dostać zawału serca, spod stołu wysunęła się ręka i usłyszałam głośne i uspokajające zapewnienie córki: – ŻYJĘ!!! 🙂