…Akurat kiedy rozmawiałyśmy z psycholożką o tym jak ważne jest wzmacnianie pozytywne, po raz drugi już do pokoju weszła moja córka. Zdenerwowałam się.
— Dlaczego znów przychodzisz? Przecież i ja i pani psycholog prosiłyśmy cię, żebyś przyszła dopiero kiedy cię zawołamy. Czy naprawdę nie możesz przez chwilę grzecznie porysować i dać nam porozmawiać?
— Jest pani z siebie zadowolona? — spytała mnie psycholożka gdy córka wyszła w pokoju.
— Tak. Byłam kategoryczna i córka od razu o dziwo posłusznie wyszła.
— A moim zdaniem zachowała się pani nieodpowiednio.
— Jak to? Jak więc powinnam się zachować? Pozwolić jej tu być razem z nami, mimo że na początku poprosiłyśmy, żeby była w innym pomieszczeniu?
— Po pierwsze, należało zainteresować się dzieckiem i spytać co za rysunek trzyma w ręku. Zapewne narysowała go dla pani lub dla mnie. Należało ten rysunek wziąć i pięknie jej podziękować. Spojrzeć na to jak na miły gest dziecka, a nie zachowanie natręta. Następnie powiedzieć, że jest pani z niej dumna, że potrafiła przez pół godziny, tylko dwa razy do nas przyjść. Tak, tak, TYLKO dwa razy. A według pani przekazu było to AŻ dwa razy. Przecież to jest kilkuletnie dziecko, nie można oczekiwać od niego, że usiedzi długi czas w miejscu. Siedziało samo, rysowało, chciało pokazać nam co rysowało, wystarczyło docenić je, pochwalić, a ono pewnie na skrzydłach poszłoby rysować kolejny rysunek. Pani tymczasem zamknęła ją w klamrze niegrzecznego dziecka.
— Rzeczywiście… — zastanowiłam się. Jak łatwo jest spojrzeć na tę samą sytuację, na tego samego człowieka w zupełnie odmienny sposób. Jak łatwo przykleić dziecku etykietkę niegrzecznego.
— Niech pani spojrzy na swoje dziecko jako na grzeczne dziecko, niech zastosuje się pani do zasad, o których dziś rozmawiałyśmy i niech ich pani przestrzega, a gwarantuję, że problemy, o których mi dziś pani opowiadała: znikną. Jak nie, zapraszam do siebie.
Cały tekst