Ostatnio przeczytałam dwa mądre teksty, jeden dotyczący tego, że nie da się połączyć kariery z macierzyństwem, bez straty dla jednego z nich i tekst obalający stwierdzenie, że liczy się jakość, a nie ilość spędzonego czasu z dzieckiem.
Macierzyństwo da się pogodzić z pracą? Większej bzdury nie słyszałam
Ilość nie jakość
Nareszcie matki piszą jak jest. Bez owijania w bawełnę. Trudno mi jest nie zgodzić z nimi, zwłaszcza, że od początku swojego macierzyństwa byłam atakowana z każdej strony informacjami mówiącymi, że nie mogę zapominać o sobie, że muszę się realizować, że moje potrzeby są ważne – często ważniejsze niż innych domowników – że muszę znaleźć czas dla siebie. I jako młoda mama czułam się winna, że wystarcza mi czas poświęcony dziecku, że sprawia mi to radość i nie czuję potrzeby spotykania się z ludźmi, uczestniczenia w doszkalających kursach czy organizowaniu sobie czasu bez dziecka. Czułam jakby to ze mną było coś nie tak, skoro przez ponad rok nie wyszliśmy nigdzie bez Kasi, skoro wolałam zrezygnować z czegoś wiedząc, że to zaburzy rytm dnia mojego dziecka. Bezdzietni znajomi mówili, że mi odbiło. Posiadający dzieci, że przesadzam. I tak też się czułam, mimo że działałam w zgodzie z sobą.
Minęło 5 lat. Nadal uwielbiam spędzać czas z dziewczynami, nadal czerpię z tego radość i nie czuję frustracji, gdy z czegoś rezygnuję. Oczywiście, że coś takiego jak sielanka macierzyństwa nie istnieje i są momenty kiedy jestem skrajnie zmęczona i mam dość.
Teraz już na szczęście wiem, że nie jest prawdą, że się nie spełniam, że się nie realizuję, że się nie rozwijam. Każdy dzień z dziećmi uczy mnie czegoś nowego. To moje dzieci nauczyły mnie – chorobliwą choleryczkę – cierpliwości. To przy nich odkryłam jak cenna jest każda chwila. To z nimi chcę wyjeżdżać i to im chcę pokazywać świat. To one są moją karierą i najważniejszym projektem mojego życia.
To był naprawdę ciężki dzień w pracy =)
http://www.almoc.pl/img.php?id=2845
PolubieniePolubienie